wtorek, 7 sierpnia 2012

Wiejsko, sielsko

Nigdy bym nie przypuszczała, że będzie mnie cieszyć "grzebanie w ziemi". Ale od początku...
Kiedyś kwiaty były dla mnie obojętne. Nie paliłam się do prac w domowym ogródku. Tak na prawdę, to nigdy nie wyrywałam w nim chwastów. Nawet kwiatki w doniczkach zdarzyło mi się ususzyć.
Jak przeniosłam się na wieś, to cała rodzina powątpiewała w moje ogrodnicze talenty. Chodziły nawet słuchy, że u mnie będą powbijane sztuczne kwiaty :-)
Nawet dla mnie było zaskoczeniem, że sadzenie kwiatków, podlewanie i pielenie może być tak relaksujące. Co prawda początki były ciężkie - nie raz wyrwałam kwiatki myśląc, że to chwasty.
W tym roku moja rabatka wyjątkowo się udała - szczególnie jestem dumna z lwich paszczy własnoręcznie wyhodowanych z nasionek.
A zresztą popatrzcie sami. 
PS. Gdzieniegdzie widoczne liście mniszka to oczywiście efekt zamierzony :-)




A dodatkowo mogę się pochwalić własnymi cukiniami, które przepięknie rosną na kompoście. 
Tak więc kilka kolejnych postów będzie z cukinią w roli głównej.


1 komentarz:

print